wtorek, 7 marca 2017

Krąg - Dave Eggers




Kamery powinny być zamontowane wszędzie i emitować obraz w czasie rzeczywistym a przy tym powinny być małe i niezniszczalne. Ta technologia umożliwiająca podgląd dowolnego miejsca/dowolnej osoby miałaby zlikwidować wszystkie zbrodnie. W końcu kto o zdrowych zmysłach złamie prawo jeśli ma pewność, że zostanie złapany? Jednak to jest wierzchołek góry lodowej. W końcu kto by się ograniczał jedynie do kamer? Istnieje cały szereg innych aplikacji, które ułatwiają ludziom życie: mamy chipy, które wszczepiamy dzieciakom i dzięki temu wiemy jakie są ich postępy w nauce i co zrobić by osiągnęły spektakularny sukces (oprócz tego doskonale znamy stan zdrowia pociechy oraz wiemy w każdej chwili gdzie się znajduje). Istnieją również aplikacje, które ułatwiają codzienne życie. Od dzisiaj nie musisz się martwić, że skończy ci się papier toaletowy lub pasta do zębów. Jeden z innowacyjnych pomysłów Circle sam zarejestruje brak i go uzupełni.


Mam pytanie, czy dla was brzmi to jak utopia czy dystopia?


Zauważyliście, że świat korpo często w powieściach pokazywany jest jako bezduszna maszyna? Jednostka wchodzi przemielona jest w maszynce do mięsa by stać się częścią szarej i bezmyślnej masy a przy tym ogarnia człowieka taka beznadzieja? Jednak u Mae jest inaczej. Zanim trafiła do Circle pracowała w małych zakładach komunalnych blisko domu rodzinnego. Czuła, że nie wykorzystuje swojego potencjału. Jednak wszystko uległo zmianie, gdy jej najlepsza przyjaciółka ze studiów załatwiła jej pracę właśnie w prężnie rozwijającej się firmie Circle. Fantastyczna wiadomość, nieprawdaż?


Dla Mae praca w Circle jest spełnieniem marzeń. Jedna z największych i najlepszych firm. Wydaje się to nierealne, zwłaszcza, że wszystko w niej jest fantastyczne. Kampus, budynki, ludzie. Ponieważ moi drodzy to nie jest praca, że idziesz odbębnisz swoje osiem godzin i wychodzisz. Oh nie. Po pracy mamy rozrywki, które nie są obowiązkowe, ale rozsądnie jest w nich brać udział. Mamy nawet punktacje z partycypacji w życiu społecznym. Jednak trzeba zaznaczyć, że w tej firmie wszystko jest punktowane. Tak więc przez te wszystkie obowiązki i brak konkretnych godzin pracy, praca staje się całym życiem. W końcu na terenie firmy są nawet akademiki, gdyby ktoś chciał tam zamieszkać. Szaleństwo, prawda? We mnie to uruchamia chęć ucieczki. Jednak nie w Mae. Ona uważa to za fascynujące i bardzo progresowe.


Mae Holland szybko pnie się po drabinie kariery w firmie. W końcu jest elokwentna, inteligentna, przyjemna w obyciu i potrafi uczestniczyć w social mediach i łyka ideologie wspólnoty jak pelikan, dosłownie. Dziewczyna oprócz tego, że wierzy w każde słowo to jeszcze odczuwa niezmąconą wdzięczność wobec Mędrców (twórcy firmy, trójca – brzmi to fatalnie jak teraz o tym pomyśle) ponieważ dzięki ich firmie ubezpieczeni zostali również jej rodzice. Warto zaznaczyć, że jej ojciec był chory na stwardnienie rozsiany.


Zawsze kiedy czytam o takim idealnym świecie w którym każdy są sobie równi i wszystko po prostu jest w kolorze tęczy to czekam aż to wszystko pieprznie. Aż ktoś wstanie i powie: hej ludzie, czy wy nie widzicie, że to jest miecz obusieczny?! Pewnie sama korzystam z social mediów i je uwielbiam. Kocham rozmawiać o rzeczach, które mnie pasjonują. Uwielbiam surfować i czytać opinie innych ludzi. Jednak ponad wszystko kocham wolność i możliwość wyboru. W tej powieści dochodzimy do takiego punktu, który sprawił, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Najgorsze jest to, że taki rozwój kontroli mógłby być możliwy. A niektórzy ludzie niczym Mae by wszystko łykali bo życie stałoby się łatwiejsze. Aplikacje myślałyby za nas, tworzyłyby się sztuczne relacje, w których wszyscy zatraciliby własną tożsamość. Może dlatego tak nie lubiłam Mae bo pokazywała naiwność osoby, która wchodzi w ten świat tak powoli i tak systematycznie, że nawet nie zauważa jak to jest głupie i płytkie. Może ja też byłabym taka głupia i płytka? Jednak nigdy przenigdy nie zdecydowałabym się być pod ciągłą obserwacją, rejestrowana przez kamerę. Nie dlatego, że mam koszmarne tajemnice a z moich szaf wysypują się naręcza trupów. Lubię prywatność, lubię czasami pobyć sama z własnymi myślami i nie chciałabym dostawać komentarzy ludzi, oglądających moje życie. Chociaż to tylko eksperyment myślowy bo na szczęście moje życie jest tak nudne, że nikt by go nie oglądał i bym miała swoją prywatność.


TAJEMNICE TO KŁAMSTWA
DZIELENIE SIĘ -LEK NA KAŻDE STRAPIENIE
PRYWATNOŚĆ TO KRADZIEŻ


Wydaje mi się, że Circle wydaje się przyjacielskie tylko na bardzo powierzchownym poziomie. Zobaczyć można to na przykładzie Annie, najlepszej przyjaciółki Mae. Wybitna pracownica, która w firmie osiągnęła swojego rodzaju szczyt. Wydaje się radosna i bardzo wyluzowana a jednak waży każde swoje słowo i pilnuje się by nie powiedzieć nic, co kwestionowałoby cudowność firmy. Prowadzi to jej życie ku przepaści.


Chociaż z drugiej strony, czy jest ktoś, kto nie znajduje się na krawędzi przepaści w tej historii? Każdy człowiek i ci których poznaliśmy z imienia jak i nieznani, wciąż znajdują się pod naporem całej reszty.


-Zatrzymaj samochód i poddaj się. Jesteś otoczony. -Potem pomyślała o czymś, co znowu ją rozbawiło. -Jesteś otoczony… - powtórzyła obniżonym głosem, po czym radosnym kontraltem dodała: -…przez przyjaciół!


Jedyną osobę, którą polubiłam a każdą scenę z nim łapałam niczym wygłodniałe dziecko cukierka i delektowałam się jego słowami. Oczywiście wypowiadał oczywiste, oczywistości a był uważany za szaleńca. Za frajera, który przegrał życie bo nie chciał integrować się w świecie wirtualnym. Mówię tu o byłym chłopaku Mae, Marcerze, który marzył o tym by świat mu dał spokój.


-Wy kreujecie, a właściwie wytwarzacie nienaturalnie skrajne potrzeby towarzyskie. Poziom kontaktu, który zapewniacie, nikomu nie jest potrzebny. On niczego nie poprawia. Nie krzepi. Przypomina przekąskę. Wiesz jak one są produkowane? (…)
(…) Znasz to uczucie, gdy pochłaniasz torebkę chrupek i czujesz do siebie odrazę? Wiesz, że tylko sobie zaszkodziłaś? Takie samo uczucie, i wiesz, że tak jest, pojawia się po komputerowym szaleństwie. Czujesz się wyczerpana, pusta i przegrana.


Katastrofalna książka, która trochę materializuje strach przed takim rozwojem technologii, trochę jednak wypowiada banałów. Jednak akurat w mój gust to trafia. Powieść Eggersa wzbudziła we mnie liczne emocje, chociaż tak naprawdę nie ma tu postaci (oprócz Marcera, który pojawia się dosłownie kilka razy!) z którą bym się zżyła. Mae mnie irytuje, Kalden pojawia się i znika, Annie budzi współczucie… A reszta w większości to roboty, które tylko klikają uśmiech czy dezaprobatę. Najgorsze i najśmieszniejsze jest to, że w takim świecie social mediów takie bzdury jak nieuczestniczenie w lunchu tematycznym jest powodem wielkiego dramatu i płaczu. Serio! Jeśli macie możliwość przeczytania to sprawdźcie a jeśli nie to chyba niedługo będzie film z Emmą Watson. Najbardziej bawi mnie dobór aktora do roli Kaldena, szkoda, że nie ma tych siwych włosów.


Krąg to książka napisana bardzo prostym i przejrzystym językiem. Cała problematyka jest podana nam na srebrnej tacy. Nic tylko trzeba zjeść tą treść niczym rekin głębinowy.


Ocenia ogólna:
3/5


Reakcja podczas czytania:





Szczegółowe informacje:
Tytuł: Krąg
Tytuł oryginalny: The circle
Autor: Dave Eggers
Tłumaczenie: Marek Fedyszak
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 480
Data wydania: 21.10.2015





Na dobry koniec piosenka promująca film:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz