Luty, czas miłości, który miesza się z zapachowymi
świecami, kocami, mruczącymi kotami oraz hektolitrami herbaty. Na dodatek
walentynki poruszyły we mnie romantyczno-sentymentalną nutę o której
zapomniałam. Wszelkie serduszka, które przyozdabiały nawet starodawne tramwaje
jeżdżące po mieście, zmotywowały mnie do sięgnięcia po romans. I to nie po byle
jaki romans tylko po Making faces od
Amy Harmon. Okładka kusiła kolorami i postaciami, obiecując uroczy lecz
niezobowiązujący romans. Jednak zostałam zwiedziona na manowce i odkryłam coś
zupełnie innego.
„Każdy jest dla kogoś głównym bohaterem...”
Hannah Lake to
senne miasteczko, bezpieczna przystań w niebezpiecznym świecie. Czytając o tym
miejscu od razu przyszło mi do głowy określenie amerykańska sielanka. Jednak wbrew pozorom nie wszystko i nie wszyscy są
tacy perfekcyjni.
„Jeżeli
Bóg wymyślił nam twarze, to czy się śmiał, gdy stworzył mnie?”
Na samym początku wpadając w odwiedziny do Hannah Lake
poznajemy Fern Taylor, zaledwie
osiemnastoletnią dziewczynę, którą prześladuje syndrom brzydkiego kaczątka.
Jednak trudno się temu dziwić skoro Beans porównał ją do słynnej Pippi
Pończoszanki. W końcu obie są rudowłose, piegowate i niskie. Dodatkowo
dziewczyna żyje w cieniu pięknej, blondwłosej przyjaciółki – Rity.
Fern idąc na uroczystość szkolną zapoznaje nas z
najprzystojniejszym, najsilniejszym chłopakiem w szkole – Ambrose’am Younge’iem. Czy zakochałam się w nim? OCZYWIŚCIE. Sposób w jaki postrzega go
Fern lecz również jego przyjaciele i całe miasteczko. Herkules. Bohater. Ambrose
wyglądał jak młody heros przy czym był niepokonanym zapaśnikiem. Jednak
najlepszym aspektem jest to, że pod tą przepiękną powłoką kryła się równie
piękna dusza. I jak go nie kochać?
„Gdy się komuś
długo przyglądasz, przestajesz widzieć doskonały nos albo proste zęby.
Przestajesz widzieć bliznę po trądziku i dołek na brodzie. Te cechy zaczynają
się zamazywać, a ty nagle widzisz kolory i to, co kryje się w środku, a piękno
nabiera zupełnie nowego znaczenia.”
Relacja pomiędzy Fern a Ambrose’m powstała przez
przypadek. Nie, może nie przez przypadek. Raczej przez to, że dwie przyjaciółki
umówiły się by dopuścić się pewnego oszustwa związanego z korespondencją. Jak
myślisz czy w tym przypadku kłamstwo będzie miało krótkie nóżki?
Wiem co teraz myślisz. Przecież to jest takie
schematyczne! Cóż w tym oryginalnego? Ona średnio ładna a on adonis. Powstały
tysiące jeśli nie miliony takich opowieści dla pokrzepienia młodych, naiwnych
serc. Jednak ja ci dam pstryczka w nos. Making
faces nie jest tą schematyczną powieścią. Porusza kwestie, które są w
stanie złamać nawet najtwardsze serducho.
Sielankę Hannah Lake przerywa atak terrorystyczny na
World Trade Center i następująca po nim wojna w Afganistanie i Iraku.
Ambrose wraz z przyjaciółmi opuszcza znajome miasteczko
by służyć ojczyźnie. Wojna jednak nie oszczędza nikogo. Herkules pomimo, że
wraca z tarczą równie dobrze dla świata mógłby wrócić na tarczy. Utraciwszy
prawie wszystko, chowa się w cieniu, ukrywając się przed wcześniej bliskimi mu
ludźmi. Jednak ma szczęście, ponieważ nie wszyscy zrezygnowali z Herkulesa.
„Walka
jest zwycięstwem.”
Making faces to
książka dla romantyków, którzy nie boją się uronić kilku łez. Przyjemnie się
czyta historie, która nie jest napisana w pierwszej osobie. Oczywiście
podziwiamy cudowne ciało Ambrose’a, ale nie jesteśmy tym przyduszani i nie musimy liczyć ile
dokładnie ma tych mięśni pod koszulką. Dodatkowo książka Amy Harmon w piękny
sposób porusza tematykę straty, żalu, żałoby równoważąc te ciężkie tematy
niewymuszonym humorem, pięknem małego miasteczka i kojącego spokoju, które
otacza czytelnika od pierwszej strony. Najpiękniejsze jest to, że nawet w
najtrudniejszych chwilach, pojawia się światełko nadziei.
Zakochałam się w tej książce i zdecydowanie muszę sięgnąć
po inne powieści tej autorki.
„Chyba
zamieniał się w jedną z tych pięćdziesięcioletnich kobiet, które uwielbiają
zdjęcia małych kotków z inspirującymi cytatami na dole. Tych, które płaczą
podczas reklam piwa.”
Na sam koniec powiedzmy nie wygląd jest najważniejszy a miłość. Prawda? ;P
Posłuchaj muzyki podczas lektury :)
Ocena ogólna
w skali babeczkowej 5/5
Ocena ogólna
w skali babeczkowej 5/5
Szczegółowe informacje
Tytuł: Making faces
Tytuł oryginalny: Making faces
Autor: Amy Harmon
Seria: Editio Red
Wydawnictwo: Editio
Liczba stron: 344
Data wydania: 05.01.2017
/Żaneta
Uwielbiam tę pozycję. :) To było moje pierwsze spotkanie z Amy Harmon i potem zamówiłam jej Prawo MOjżesza i Pieśń Dawida od razu, ale jeszcze nie mialam czasu sięgnąc po nie.
OdpowiedzUsuńDziękuje za komentarz :) Też miałam w planach zamówić inne powieści Amy, ale jakoś zapomniałam. Przy najbliższym zamówieniu będę o tym pamiętać (mam nadzieje). A ty przeczytałaś już Prawo Mojżesza lub Pieśń Dawida? Równie fantastyczne czy jeszcze cudowniejsze? :D
OdpowiedzUsuń